Strona:Karol May - Old Surehand 06.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  333  —

Teraz zachodziło pytanie, komu należą się te trofea. Old Surehand zabił czwartego niedźwiedzia, nie chciał jednak przyjąć z niego cokolwiek, a uzasadnił swe stanowisko słowami:
— Te dwie kule, które dostał ode mnie, nie wchodzą w rachubę. Old Shatterhand dał pierwszy strzał, a to powinno tu rozstrzygnąć.
Ja oczywiście na to nie przystałem, ten więc niedźwiedź należał do niego. Potem przyznano mnie skórę i pazury niedźwiedzicy. Gdy zastanawialiśmy się nad tem, komu przydzielić skórę olbrzymiego niedźwiedzia, chciał Winnetou twierdzić, że zwierz padł od drugiego, czyli mojego pchnięcia. Lecz ja przeprowadziłem dowód, na który Apacz musiał się zgodzić.
Zgodę swą wyraził jednak temi słowy:
— Old Shatterhand i Winnetou są jedną osobą, a zatem jest to wszystko jedno, kto weźmie trofea.
— A z niedźwiedziątka kto dostanie odznaki? — spytał Dick Hammerdull.
— Apanaczka — odpowiedziałem.
— Czemu?
— Bo on je zakłuł.
— A dlaczego mógł je zakłuć, mr. Shatterhand?
— Dlatego, że miał nóż w ręku.
— Nie. Udało mu się to dlatego, że ja trzymałem niedźwiedzia silnie w objęciach.
— Może było nieco odwrotnie?
— Jakto?
— Nie wy niedźwiedzia, lecz on was objął!
— To wszystko jedno; dość, że trzymaliśmy się nawzajem, wskutek tego mógł go Apanaczka zabić. Jeśli słynny wódz Komanczów ma choć szczyptę ludzkiej sprawiedliwości w sercu, to musi przyznać, że jedynie i bezwarunkowo ja jestem tym, który...
Na to rzekł Apanaczka z uśmiechem:
— Brat Hammerdull ma już na ciele ślady niedźwiadka.
— To prawda. Ale temu winna jego matka wy-