Strona:Karol May - Old Surehand 06.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  306  —

— Dlaczego?
— Parów jest wązki, każdy więc zbyteczny człowiek zawadzałby tylko.
— Dick Hammerdull nigdy nie zawadza. Czy uważacie mnie za nicponia, albo tchórza, który ucieknie, gdy zobaczy nos niedźwiedzia?
— Przeciwnie, Dick Hammerdull posiada za wiele odwagi i przez to właśnie może nam przynieść wielką szkodę. Syn niedźwiedzicy dał mu już dobrą nauczkę.
— Nauczkę, czy nie nauczkę, to wszystko jedno, przyrzekam jednak, że wezmę ją sobie do serca!
Mały grubas jął tak natarczywie prosić, że Winnetou ustąpił, mówiąc:
— Niech więc gruby brat pójdzie z nami, ale, jeśli popełni jaki błąd, lub nie posłucha mnie, nie wezmę go już nigdy z sobą!
Holbers i Treskow nie obrazili się tem, że mieli zostać, lecz Szako Matto zapytał z przykrością:
— Czy Winnetou sądzi, że wódz Osagów stał się już nieużytecznym wojownikiem?
Apacz zaś odparł na to:
— Czy Szako Matto nie wie, dlaczego zostawiam go tutaj? Kto obroni nasze konie, gdy podczas naszej nieobecności ukaże się niedźwiedź, albo nadejdą ludzie nieprzyjaźni?
Na Holbersa i Treskowa rzeczywiście nie można było się zdać, to też Osaga odczuł to jako wyszczególnienie i rzekł z dumą:
— Konie będą bezpieczne. Niech moi bracia będą o to spokojni!
Wziąwszy tedy strzelby, opuściliśmy obóz i może po dziesięciu minutach dostaliśmy się do parowu. Wspinając się pod górę, staraliśmy się unikać wszelkiego szmeru i tem ostrożniejsi byliśmy, im wyżej dochodziliśmy. Dick Hammerdull szedł jako drugi zaraz za Winnetou z miną, pełną ufności w siebie. Gdyby go były zobaczyły niedźwiedzie w tym stanie, byłyby wszystkie pouciekały.
Przybywszy na miejsce, które wczoraj już zwiedzi-