Strona:Karol May - Old Surehand 05.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  35  —

— Dlaczego?
— Waru-tu przecież znaczy „woda deszczowa“!
— Cóż z tego?
— Nie potrzebujemy jechać dalej. Jeśli usiądziemy tu, na środku starej preryi i zaczekamy czas jakiś, będziemy mieli tyle wody deszczowej, ile tylko zapragniemy.
— Nie róbcie głupich dowcipów! Wy sobie narzekajcie na tę zmianę pogody, jak chcecie, mnie ona bardzo na rękę.
— Ja tego nie rozumiem!
— Czy tego nie pojmujecie, że w ciemności o wiele łatwiej będzie podejść Osagów?
— Hm, tak. Nie pomyślałem nad tem. Rachuby wasze nie zawiodą, jeśli pomimo ciemności dostaniecie się do Wara-tu.
— Za pół godziny będziemy na miejscu.
— Już? To chyba jest dalej!
— Czemu?
— Szako Matto chciał przecież odjechać wieczorem, a wojowników miał sprowadzić dopiero nazajutrz w południe.
— Inny był tego powód. Miejsce, na którem obozowaliśmy, leży stąd o godzinę drogi bliżej, aniżeli drzewo z włócznią. Osaga byłby nie mógł zaraz po przybyciu do Wara-tu wyruszyć z powrotem, byłby musiał zabawić tam z pół godziny. Nadto byłby nie mógł z lichymi końmi swoich ludzi odbyć drogi powrotnej tak szybko, jak drogę tam na swoim rączym gniadoszu. To wszystko on uwzględniał, kiedy mówił Old Wabble’owi, jak długo potrwa jego podróż. Jeśli jeszcze weźmiecie na uwagę szybkość naszej jazdy, to nie zdziwicie się, gdy wam powiem, że mamy do celu jeszcze tylko dwie mile[1].

Well, jeśli znajdziemy i nie polecimy za daleko w tem egipskiem zaćmieniu słońca, księżyca i gwiazd!

  1. Angielskie.