Strona:Karol May - Old Surehand 05.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  18  —

— Tak.
— Czy ich widziałeś?
— Nawet mówiłem z nimi.
— Gdzie, gdzie? Powiedz prędzej!
Skwapliwość jego i niepokój dowiodły nam jeszcze raz, jak bardzo pragnął nas pochwycić. Old Wabble odparł po namyśle z tem większym spokojem:
— Mogę ci dopomóc w pojmaniu Winnetou, Old Shatterhanda i jeszcze trzech bladych twarzy, bo wiem, gdzie się znajdują, ale tajemnicę tę wyjawiłbym ci tylko pod pewnym warunkiem.
— Pod jakim?
— Weźmiemy do niewoli wszystkich pięciu. Wy dostaniecie tamtych białych, a mnie zostawicie Old Shatterhanda i Winnetou.
— Kto są te trzy blade twarze?
— Dwaj westmani: Dick Hammerdull i Pitt Holbers, oraz urzędnik policyi, nazwiskiem Treskow.
— Tych nie znam! Ale jak możesz wymagać od nas, żebyśmy, pojmawszy wszystkich pięciu, wzięli trzech, którzy nam są zupełnie obojętni, a tobie oddali dwu, na których nam tyle zależy?
— Muszę tego żądać, bo chciałbym się zemścić na Winnetou i Old Shatterhandzie. Zemsty jestem tak spragniony, że życiebym poświęcił, byleby tylko ją wywrzeć!
— My nie mniejszą złość ku nim żywimy.
— Być może. Ponieważ jednak ja mam ich w pułapce, przeto mnie należy się pierwszeństwo, ja powinienem dostać w swe ręce tych, o których mi chodzi.
Wódz Osagów namyślał się przez chwilę, a potem rzekł:
— Gdzie oni są?
— Całkiem blizko; th’ is very clear.
— Uff, uff! Ktoby to przypuszczał? Ale czy ci nie umkną z tej pułapki?
— Potrzebuję tylko pewnej liczby twoich wojowników, żeby ich pochwycić.