Strona:Karol May - Old Surehand 05.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  208  —

strzału. Ponieważ trampi leżeli ciasno obok siebie, postawili wszystkie strzelby razem, ażeby im nie zawadzały, a dzięki temu my w przeciągu minuty mieliśmy je w swem posiadaniu. Każdy z towarzyszy odnalazł swoją strzelbę, tylko srebrzysta rusznica Winnetou była jeszcze obok Coxa, lecz Apacz zabrał ją, podpełznąwszy doń jak wąż.
Gdy byliśmy zupełnie uzbrojeni, obstąpiliśmy śpiących w ten sposób, że żaden nie mógł nam umknąć. Dick dorzucił tyle drzewa do ogniska, że buchnęło wysokim, jasnym płomieniem.
— Teraz najpierw strażnika przy koniach — rzekłem do Winnetou, wskazując między zarośla.
Kolma Puszi zauważył mój ruch, bo przyszedł pocichu do nas i oznajmił:
— Blada twarz, o której Old Shatterhand myśli, leży przy koniach, skrępowana i powalona przez Kolmę Puszi. Niech moi bracia zaczekają chwilę!
Zniknął, a w kilka sekund powrócił z mnóstwem rzemieni w ręce. Rzucając je na ziemię, rzekł:
— Kolma Puszi zabił po drodze kozła i pociął jego skórę na pasy, bo sądził, że będą potrzebne.
Niezwykły człowiek! Obaj z Winnetou podaliśmy mu w milczeniu ręce, aby mu podziękować za jego poświęcenie. Teraz mogliśmy obudzić trampów. Dick poprosił oczywiście, żebyśmy pozwolili mu to uczynić. Gdyśmy mu skinęli na znak zgody, zawył odpowiednio do szerokości swoich ust. Śpiący zerwali się, a ujrzawszy nas, stojących z wymierzonemi strzelbami, ze strachu stracili zdolność ruchu. Tylko Old Wabble leżał dalej, ponieważ był skrępowany i zakneblowany. Korzystając z ich przerażenia, zawołałem:
Hands up, albo strzelamy! All hands up!
Hands up, ręce do góry!“, to bardzo niebezpieczny rozkaz, zwłaszcza na Dzikim Zachodzie. Kto go usłyszy, a nie podniesie w tej chwili rąk, dostaje kulą. Nieraz dwaj lub trzej zuchwalcy napadają na pociąg i zmuszają podróżnych do poddania się rewizyi