Strona:Karol May - Old Surehand 05.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  111  —

kapitan okrętowy, którego najdrobniejszy błąd w obliczeniu może sprowadzić zatonięcie okrętu, dyplomata, igrający narodami, wódz poruszający armie, lekarz, któremu z pióra spływa życie lub śmierć chorych, oni wszyscy bardziej potrzebują opieki i porady aniołów, aniżeli tłusty rentyer, nie znający innej pracy, ani innego zawodu prócz odcinania kuponów. Może mię kto wyśmieje, ja przyjmę to ze spokojem. Jestem silnie przekonany, że moi niewidzialni unoszą się dokoła mnie, kiedy siedzę i piszę te słowa. Jeśli który z czytelników, który dawniej błądził po manowcach, wróci na dobrą drogę dzięki moim książkom, to jego anioł stróż przyjdzie do mego i obaj cieszyć się będą z wyników swojego wpływu, pod którym ja pisałem, a tamten czytał. Nie mówię tego wcale dla przechwałki! Kto wie, że dzieło swoje tylko w bardzo małej części zawdzięcza samemu sobie, ten nie może być innym, jak tylko pokornym i skromnym. Ja dlatego tylko występuję publicznie z tem zdaniem, że w naszych czasach materyalistycznych, w naszem, pozbawionem ideałów i wiary, fin de siecle mało kto zdobywa się na odwagę, żeby powiedzieć iż nie ma nic wspólnego z modą przeczenia wszystkiemu.
Jaka to pocieszająca i uspokajająca, jak zachęcająca i podniecająca świadomość, że wysłańcy Boga otaczają nas ciągle! Co za moralna potęga tkwi w tem wierzeniu! Kto jest pewien, że troszczą się o niego niewidzialne istoty, znające każdą myśl jego, słyszące każde słowo i widzące czyn każdy, ten będzie się starał, o ile tylko zdoła, nie ściągnąć na siebie niezadowolenia posłów Sędziego świata. Ja za żadne skarby nie oddałbym tej wiary, tak pozbawionej dzisiaj kredytu, a nazywanej wierzeniem w bajki.
Anioł stróż? To śmieszne! — rzekł do mnie raz uczony jegomość, który wiele podróżował i znany był w kilku częściach świata. — Czy pan go znasz? Czy widziałeś go pan, słyszałeś, mówiłeś z nim może? Pokaż mi go pan, a wtedy uwierzę, że istnieje!“