Strona:Karol May - Old Surehand 04.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  479  —

nie wiedziałam! Co prawda, powinniśmy byli pomyśleć to sobie, gdy wczoraj kazał wynieść się tym sześciu drabom! Teraz chciałabym...
— O tem potem, pani Thick — przerwałem jej. — Powiem wam na razie, że mi u was jest dobrze, że jestem zadowolony, a później usłyszycie to ode mnie, o co wam chodzi. Ale teraz mamy do czynienia z kradzieżą. Czy pozwoli mi pan, mr. Treskow, dodać kilka pytań do pańskich?
Urzędnik odstąpił skromnie i odrzekł:
— Pozwolić, sir? Chciałbym wiedzieć, kogo musiałby Old Shatterhand pytać o pozwolenie!
Well! A zatem, mr. Hammerdull, włożyliście papiery wartościowe przedwczoraj do portfelu?
— Tak.
— Czemu nie prędzej?
— Bo nie mieliśmy portfelów. Kupiliśmy je dopiero tutaj przedwczoraj.
— A kiedy włożyliście papiery?
— Zaraz w sklepie.
— Czy nikt tam oprócz was nie kupował?
— Nie. Był tylko jakiś człowiek, któremu tak podobały się te torebki, że zaraz kupił sobie dwie takie same.
— Czy widział, że włożyliście papiery?
— Tak.
— Czy wiedział, lub domyślał się, jakie to papiery?
— Wiedzieć nie wiedział, a czy się domyślał, tego znowu ja nie wiem. Prawda, ty stary szopie?
— Jeśli sądzisz, że tego nie można było wiedzieć, to jesteś w błędzie, kochany Dicku — odrzekł Pitt, nie zgadzając się z nim tym razem.
— W błędzie? Dlaczego?
— Bo sam się wygadałeś!
— Ja?
— Nie kto inny.
— To nieprawda! Nie zamieniłem z tym człowiekiem ani słowa.
— Ale z kupcem. Powiedziałeś do niego, wkła-