Strona:Karol May - Old Surehand 02.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  428  —

starszego; tymczasem był jeszcze młody — i przyznać muszę, że prócz Winnetou nie widziałem jeszcze nigdy takiego zajmującego Indyanina.
Nie był zbyt wysoki, lecz nadzwyczaj silnie zbudowany. Daremnie też szukałem w jego twarzy typu Indyanina. Nie było w niej ani trochę skośnych oczu, ani wystających kości policzkowych. Miał długie ciemne włosy, związane na szczycie głowy. Wyglądały przytem niemal na kędzierzawe i tylko dzięki pielęgnacyi trzymały się sztywnie i prosto. Mimo ciemne to zabarwienia twarzy, wydało mi się, że nad górną wargą, na brodzie i policzkach leży ów szczególny niebieskoczarny cień, jaki widzi się po ogoleniu u ludzi z czarnym zarostem. Czyżby ten Apanaczka, wbrew fizyologicznym właściwościom Indyan, posiadał tak gęstą brodę, że musiał się aż golić? Skąd by miał mydło? Jak wiadomo, Indyanie nie golą się, lecz wyrywają sobie skąpy zarost, dopóki nie przestanie się wykłówać. Ten Indyanin był bardzo sympatyczny. Twarz jego zrobiła na mnie takie wrażenie, że nazwałbym je uczuciem swojości.Czyżbym go widział już kiedy? Nie — z pewnością nie. Ale w takim razie musiała gdzieś wśród obecnych lub dawniejszych moich znajomych znajdować się twarz, podobna do niego. Z szybkością błyskawicy wynurzyło się w mojej pamięci setki i tysiące takich twarzy, ale odpowiedniej między niemi nie było. To szczególne, że to, co najbliżej człowieka, jest częstokroć równocześnie najdalej!
Ilekroć nieprzyjacielscy wodzowie schodzą się na naradę, zwykle nie ten jest najdostojniejszy, kto pierwszy zabiera głos. Im wyżej się ceni, tem dłużej otacza się milczeniem. Uchodzi to za przyjęte, iż ten czuje potrzebę mówienia, kto ma szczególny powód sypania grzecznych słówek. Wupa Umugi chciał widocznie udawać, jakoby mu nic nie zależało na porozumieniu; milczeli więc, a twarz jego świadczyła, że nie przemówi, zanim nie zostanie zagadnięty. Mogłem się na to zgodzić, bo mieliśmy sporo czasu, o wiele więcej od niego.