Strona:Karol May - Niewolnice.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i bratanku przemądrości, ale jak długo to potrwa? Przecież tu długo nie zabawimy.
— Wybacz! Musimy i tak zaczekać, dopóki tamci nie nadejdą.
— Nadejdą jutro, a potem musimy wyruszyć w dalszą drogą.
— Ale oni przyniosą wodę z Bir Murat.
— Wypij ja sam, jeśli ci smakuje! Nie skosztowałem ani kropli z tej, którą przyniósł Malaf dziś rano. Sprowadźcie kobiety! Ja sam będę czuwał, aby ani jedna kropla nie poszła na marne.
Spełniono ten rozkaz i nadeszło kilka kobiet. Czerpały, nie mówiąc ani słowa, a potem zniknęły z naczyniami w namiotach. Były przygnębione, i widocznie bały się bardzo przewodnika, bo żadna z nich w jego obecności ani słowa jednego nie miała odwagi przemówić.
Kiedy już studnię do dna wypróżniono, dowódca usiadł przy niej na ziemi, oparł łokcie na kamieniach i położył głowę na dłoni. W tej postawie przypatrywał się drugim.

90