Strona:Karol May - Na dzikim zachodzie.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ci! Duszę czerwonego djabła można tak ustrzelić, że nie wzniesie się nigdy ku wiecznym Ostępom. Mr. Perkins, chciałbym się pobawić odgłosem strzałów. Zechciej stanąć tutaj i wyciągnąć ramię, abym pana nie trafił.
Pshaw! nie obawiam się, że Old Shatterhand chybi.
Ustawiłem go o jakieś trzydzieści kroków od wodza. Podniósł rękę. Podszedłem do konia Komańcza, wziąłem torbę z lekami i wręczyłem ją Perkinsowi.
— Słuchaj, mr. Perkins. W tych lekach tkwi dusza To-kei-chuna, wodza Komanczów. Podziurawię torbę kulami, a potem spalę ją, aby się upewnić, że wódz nie przestąpi nigdy Wiecznych Ostępów. Potem puścimy go wolno. W ten sposób ciału jego nic się nie stanie, i nie będzie mógł powiedzieć, że Old Shatterhand go zamordował. Ale też nie będzie mógł powrócić do swoich: imię jego zgaśnie w potokach hańby i nie odzyska go nigdy. Leków swych nie straci w walce: zabierzemy mu je podstępem i zbezcześcimy.
Z zadowoleniem skonstatowałem, że wyrachowanie moje było słuszne. W oczach