Strona:Karol May - La Péndola.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Owszem. Ale jako obcy powinieneś wejść przez bramę.
— Chcę pójść do pani Sternau.
— Musisz się zameldować.
— Już mnie znasz przecież.
— To prawda. Podobasz mi się, więc ci pokażę furtkę.
— I ty mi się podobasz. Jak się nazywasz?
— Kurt.
— Aha, Kurt Unger?
— Tak. Znasz moje nazwisko?
— Doskonale. Ojciec twój jest sternikiem?
— Tak. Skąd wiesz o tem?
— Pani Sternau pisała mi o tem. Ale gdzie jest furtka?
— Na prawo, dziesięć kroków stąd.
Nieznajomy podbiegł do furtki, otworzył ją i wszedł do ogrodu. Drzwi cieplarni ustąpiły lekko.
Wśród palm i platanów, wśród drzew winogronowych i cytryn siedziały dwie kobiety. Na pierwszy rzut oka można było poznać, że to matka i córka. Splatały właśnie jakiś bukiet. Gdy nieznajomy otworzył drzwi, pani Sternau podniosła się i, postąpiwszy kilka kroków w jego kierunku, zapytała:
— Czem mogę panu służyć?
Nieznajomy przerwał jej radosnym okrzykiem: — matko! — i, wziąwszy ją w objęcia, zaczął całować długo i gorąco.
W pierwszej chwili pani Sternau zbladła pod wpływem nadmiernej radości. Teraz, nieco spokojniejsza, zapytała:

18