Strona:Karol May - La Péndola.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Oho!
— Mów więc, jakbyś mówił do nadleśniczego. Czego tu chcesz?
Zdumiony podróżny odrzekł:
— Chcę się dostać do Reinswalden. Czy to daleko stąd?
— Nie, niedaleko. Zaprowadzę cię.
— Dobrze. Czy mam ci za to ponieść lisa?
— Broń Boże. Będę go niósł sam.
— Bardzo ciężki.
— Nie czuję tego bynajmniej.
— Tak, widzę, że jesteś silny. Ile masz lat? Dziesięć?
— Nawet mi się nie śni. Osiem.
— Osiem. To być nie może.
— Więc sądzisz, że cię okłamuję.
— Nie. I masz broń przy sobie?
— Oczywiście — odparł chłopak z dumą. — Czy chcesz się jej przyjrzeć? Masz, ale uważaj, bo jest naładowana.
Obcy wziął strzelbę i rzekł:
— To dubeltówka specjalnie dla ciebie ulana.
— Oczywiście. Przypuszczałeś zapewne, że to zabawka dla małych dzieci? W takim razie jesteś bardzo niemądry. Przecież z zabawki nie można zastrzelić lisa.
— Chcesz mię przekonać, żeś zabił tego lisa?
— Tak; zabiłem go z tej dubeltówki.
— Ty?
— Przecież nie niósłbym lisa, któregobym sam nie powalił.
— W takim razie jesteś naprawdę małym bohaterem.
Kurt skinął głową, widać podobał mu się komple-

16