Strona:Karol May - Ku Mapimi.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cała. Chory leżał bez ruchu, pogrążony w głębokim śnie. Spał nawet jeszcze, gdy rano Karja weszła do pokoju, aby, jak zwykle, zapytać o jego zdrowie i pomówić z Emmą o sprawach gospodarskich.
— Jaką miał noc? — zapytała Indjanka.
— Dobrą — odparła Emma. — Spał bez przerwy. Oby Bóg dał, aby stan jego polepszał się, jak dotąd. Doktór Sternau powiedział mi, że tylko gorączka i dalsze jej skutki mogą być niebezpieczne. Dałam Antoniemu naszych ziół leczniczych, więc gorączka nieco opadła. Wierzę, że Bóg uratuje go i wkrótce przywróci mu zdrowie.
— To moje najgorętsze pragnienie — rzekła Karja. — Więc o sennora Ungera nie będzie się trzeba wkrótce martwić; ale ty mnie niepokoisz. Wyglądasz tak blado i zmęczona jesteś. Wyczerpuje cię nocne czuwanie.
— Ależ nie to jest przyczyną mego złego wyglądu. Czuję się wyczerpana z zupełnie innego powodu.
Nie chcąc budzić chorego, opowiedziała pocichu swą przygodę nocną. Karja słuchała z najgłębszem współczuciem, poczem zkolei opowiedziała o swem spotkaniu w ogrodzie z porucznikiem Pardero. Obydwie nie mogły znaleźć słów tak dosadnych, aby napiętnować niesłychaną natarczywość oficerów; podczas tej rozmowy wszedł do pokoju Sternau. Chcąc odwiedzić chorego, skoro się tylko obudzi, wszedł zupełnie cicho i, niezauważony, usłyszał ostatnie słowa z rozmowy Karji z Emmą. Sternau zapytał więc Indjanki:
— Więc spotkały panią podobne przykrości, co sennoritę Emmę?
— Niestety, tak, — odparła.

88