Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wodza, który wciąż jeszcze siedział przed drzwiami, poczem zeskoczył z konia i zameldował:
— Spotkałem trzech białych mężów i przyprowadziłem do ciebie, ponieważ przynoszą doniosłe wieści.
Nitsas-Ini zmarszczył czoło i odparł:
— Doświadczone oko po korze poznaje zgniłe drzewo. Twoje oczy nie były otwarte.
A zatem trzej przybysze nie wywarli na nim dobrego wrażenia. W odpowiedzi król naftowy zbliżył się do wodza i rzekł napół uprzejmie, napół z naganą:
— Istnieją drzewa wewnątrz zdrowe, aczkolwiek kora ich wydaje się chorą. Wielki Piorun niech wyda o nas sąd, ale dopiero wówczas, kiedy nas pozna!
Zmarszczki na czole wodza pogłębiły się, a głos brzmiał odtrącająco, kiedy odpowiedział:
— Wiele setek lat minęło od czasu, jak pierwsi biali wtargnęli do naszego kraju; mieliśmy więc dosyć czasu, aby ich poznać. Tylko niewielu białych można nazwać przyjaciółmi czerwonych ludzi.
Trzech białych ogarnęła trwoga. Król nafty zamaskował lęk, i odpowiedział pewnym siebie tonem:
— Słyszałem, że Wielki Piorun jest sprawiedliwym i mądrym wodzem. Nie odtrąci wojow-

41