Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Pchnęli bankiera na drzewo tak brutalnie, że krzyknął z bólu. Przyłożyli jego ręce do konaru. Król naftowy związał mu je rzemieniem i rzekł:
— Tak, panie Rollins, zaczyna się tania przyjemność, ale pana może to bardzo drogo kosztować. Jeśli sobie przypominamy, nosi pan w surducie miły pugilares, z którego pragnę coś wziąć na pamiątkę.
Mówiąc to, wpatrywał się w twarz bankiera z szyderczym uśmiechem.
Rollins zbladł.
Król naftowy sięgnął mu do kieszeni, wyrwał pugilares i znalazł bez trudu szukany przekaz, który teraz schował z triumfalnem westchnieniem ulgi. Poczem rzucił pugilares do nóg bankiera.
Nieszczęsny Mr. Rollins jęczał z wściekłości. Usiłował oderwać się, lecz ciasno powiązane rzemienie wpiły się jeszcze bardziej w ciało. Nie mógł się powstrzymać od krzyków bólu.
— Milcz pan, uspokój się! — szydził król naftowy. — Odbieram tylko to, co mi w swoim czasie zaofiarowano.
Kantor, który nie rozumiał angielskiego i za bardzo był zajęty sceną teatralną, aby pojąć rozgrywającą się przed jego oczami scenę rzeczywistą, zdawał się nawet odczuwać niejaką satysfakcję z powodu złości bankiera. — Poller życzył mu powodzenia w zamierzonej świetnej arji, na

131