Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Tak. Jadą za nami; chcą odszukać Nawajów. Jeśli ich przepuścimy, wyjawią wrogom, że tutaj na nich czekamy. Byłaby to niepowetowana strata. A więc schwytamy w niewolę Winnetou i Old Shatterhanda wraz ze wszystkimi ich ludźmi.
— Czy poniosą śmierć?
— Tak, jeśli się będą bronić.
— A jeśli nie będą się bronić?
— Weźmiemy ich do niewoli i będą uświetniać nasz powrót. Nie przywiążemy ich do palów męczarni, ponieważ wypaliliśmy z nimi kalumet, ale każemy im walczyć na śmierć i życie z naszymi wojownikami.
Uff, uff! — oczy starca rozbłysły radością.
Nawet obaj dotychczas milczący czerwonoskórzy nie mogli się powstrzymać od okrzyków zdumienia.
Mokaszi, zadowolony z wrażenia, ciągnął dalej:
— Żadne miejsce nie nadaje się tak świetnie jak Zimowa Woda do zasadzki na wrogów, do schwytania i wytępienia ich bez trudu. Moi bracia zobaczą jutro, jak łatwo schwytamy białych, aczkolwiek prowadzą ich najznakomitsi mężowie Zachodu.
Stary znowu się zasępił i odparł:
— Wszakże dlatego plan nasz może się nie udać.

108