Strona:Karol May - Król naftowy III.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Póki jestem przy pani, nie może cię spotkać nieszczęście. Ja pani bronię!
— Pan —  —  — mnie —  —  —? — zapytała niedowierzająco, mierząc go od stóp do głów.
— Tak, ja! Wie pan! przecież, że chcę wystawić operę heroiczną w dwunastu aktach?
— Naturalnie. Słyszałam o tem aż zbyt często.
— No, więc! Kompozytor jest miłośnikiem Sztuki, a może pani ufać, że ta potężna bogini nie pozwoli umrzeć zawczasu żadnemu ze swych zwolenników.
— Ale ja przecież nie komponuję!
— Zato jest pani pod mojem skrzydłem opiekuńczem. Przez wzgląd na moją wielką operę, Muzy powrócą mnie nieuszkodzonego na ciele i zdrowiu do domu, albowiem w przeciwnym razie jedyne i niezastąpione arcydzieło przepadłoby dla świata bezpowrotnie. Podczas całej podróży amerykańskiej nie spadnie mi włos z głowy; ergo każdy, kto mi towarzyszy, jest zabezpieczony od nieszczęścia.
— Pięknie! Jeśliś pan tak pewny, że nic nie może nam się stać złego, zbierz się na odwagę i wydobądź nas z tej łapki.
Podrapał się za uchem i odpowiedział mrukliwie:
— Zdaje się, że pani mnie źle zrozumiana, moja najmilsza. Nie można grać allegro

26