Strona:Karol May - Król naftowy III.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Naturalnie! Potem przywiążą do pala męczarni...
— Damy też?
— Stanowczo! A kiedy wydamy ostatnie tchnienie, zdejmą z nas skalpy.
— Niech piorun trzaśnie! Chyba damom oszczędzą tej haniebnej operacji?
— Przeciwnie! Czerwonoskórzy zazwyczaj skalpują kobiety żywcem. Nie czekają na ich śmierć, wie pani, bo damy mają piękniejsze i dłuższe włosy, co nadaje większą wartość skalpom...
— Dziękuję uprzejmie za takie pochlebstwo!
— Proszę bardzo! No, i dlatego, że skalp trudniej ściągnąć z nieboszczyka, niż z żywego człowieka.
— Czy to prawda, czy chce mi pan tylko stracha napędzić, panie Frank?
— Jakże mógłbym żartować w tak poważnej chwili?...
— W takim razie ci czerwoni są prawdziwymi barbarzyńcami! Ale ja nie pozwolę się skalpować, ani żywa, ani martwa. Mojej skóry nie dostaną za żadną cenę! Będę broniła swoich włosów za życia i po śmierci. Jestem pani Rozalja Eberschbach, z domu Morgenschtern, wdowa po młynarzu. Jużci, poznają mnie! — —
Druga grupa jeńców, mianowicie bankier i jego buchalter, nie wywoływała hałasu. Leżeli

14