Strona:Karol May - Król naftowy II.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Słusznie! Ale czy naprawdę pojedziecie z nami, moi panowie?
— Hm, — rzekł Hobble-Frank — właściwie wcale chętnie, gdyż Mr. Baumgarten jest naszym rodakiem, a rodacy powinni trzymać się społem. Wiecie jednak, dlaczego musimy tu zostać.
— Musicie? — wtrącił Baumgarten. — Bynajmniej! Winnetou i Old Shatterhand mogą za wami pojechać, albo, jeśli nie zechcą, czekać tu waszego powrotu. Pomyślcie panowie, że do rzeki Chelly jest trzy dni drogi, a więc sześć dni wraz z drogą powrotną, — niewiele to dla ludzi, którzy mogą nie liczyć się z czasem, dla ludzi, którzy są panami swoich dni i tygodni.
— Przyznajemy, że pod tym względem jesteśmy nietylko panami, lecz równi hrabiom i książętom. Zresztą, nasi znakomici przyjaciele poczekają na nas chętnie, lub pojadą wślad za nami, jeśli ich o to za pośrednictwem ranchera poprosimy. Nie spodziewają się nas tutaj spotkać. Wiadomość o tem tak ich uraduje, że chętnie zastosują się do naszych życzeń. Co o tem myślisz, ciotko Droll?
— Jedziemy — odpowiedział lakonicznie zapytany.
— Old Shatterhand na pewno pojedzie za nami wraz z Apaczem. Chciałbym zajrzeć w ręce tego króla nafty, a ponieważ nie chce czekać,

88