Strona:Karol May - Król naftowy II.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Cyt, ciszej! Tu nieraz trawa miewa uszy. Pomyśl, że Rollins jest przeświadczony, iż łatwo w krótkim czasie wyciągnie z pokładu krocie.
— Ale kiedy zapłaci? Wkrótce może mu spaść z oczu łuska.
— Natychmiast zapłaci, natychmiast! Wiem, że już teraz ma czeki przy sobie. Trzeba je tylko podpisać, a podpisze czem prędzej, gdyż widok nafty przyprawi go o istny zawrót głowy.
— Dziwi mnie tylko jedno, że nie zabrał ze sobą eksperta. Buchalter, który mu towarzyszy, nie zna się przecież na ropie naftowej.
— Tak, sprytnie się urządziłem. Im więcej towarzyszów, tem więcej amatorów do kupna. Rollins pragnął usunąć wszelką możliwość konkurencji. Gdyby zabrał ze sobą inżyniera, ten mógłby na własną rękę potajemnie ze mną potraktować. Ja mu tę myśl nasunąłem, aczkolwiek zdaje mu się, że powziął ją samorzutnie. Pojechał zaś z buchalterem tylko w tym celu, aby miał każdej chwili kim dysponować. Podoba mi się ten towarzysz — głupie dobroduszne niemczysko. Nie wyczuje w tym interesie naftowym szwindla.
— Czyś przeświadczony, że zapas nafty jest dostateczny? — zapytał Buttler po chwili.
— Wystarczy, Możesz sobie wyobrazić, ile pracy kosztowało mnie przewożenie poszczególnych baryłek na miejsce. Nikt nie powinien był

78