Strona:Karol May - Król naftowy II.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zaćwierkał i szybkim skokiem znalazł się przy żołnierzach. Również syn wodza poskoczył na prawo, atoli już Dick Stone trzymał swoją ofiarę mocno za kołnierz.
Rozległy się uderzenia kolb i parę zagłuszonych krzyków, poczem — znów zaległa cisza.
Halloo! — zawołał głośno Hawkens. — Czy wszystkim dobrze poszło?
— Wszystkim — odpowiedział z drugiej strony Will Parker.
— A więc przyprowadźcie ich tutaj i podsyćcie ognisko, abyśmy mogli się im zaprezentować, jak tego grzeczność wymaga.
Po upływie kilku minut spętani finderzy leżeli wewnątrz czworoboku z wozów. Dookoła nich siedzieli Sam, Dick, Will, porucznik i Adolf Wolf, żołnierze zaś poszli po wychodźców i konie. Niektórzy z Szi-So na czele udali się do obozu finderów, aby sprowadzić ich konie. Ognisko płonęło jasno i wysoko, oświetlając cały obóz.
Finderzy leżeli wszyscy razem. Oprzytomnieli po uderzeniach. Wpatrywali się i wsłuchiwali we wszystko, co się dookoła działo. Nikt z nich nie przemówił, ale spojrzenia zdradzały wściekłość.
Sam Hawkens czekał na wychodźców. Naraz rozległ się zdala triumfalny głos kobiecy:

42