Strona:Karol May - Król naftowy II.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

się zmieścić w ranchu. Kobiety zakrzątały się żywo, i wkrótce wszystkie nosy połaskotał zapach przyrządzanego mięsa i chleba kukuruzowego. Wychodźcy zaprosili ciotkę Droll i Hobble-Franka. Pozostali musieli na własną rękę postarać się o posiłek.
Frank z trudem tłumił wesołość, doznając ze strony pani Rozalji Ebersbach, z domu Morgenstern, wdowy po młynarzu, oczywistych dowodów życzliwości.
Kładła przed nim najlepsze kąski; musiał pałaszować ponad wszelką miarę swego żołądka. Skoro wreszcie, nie mogąc nic więcej przełknąć, podziękował za świeży pachnący placek, odezwała się:
— Weź pan tylko to jeszcze, panie Hobble-Frank! Chętnie to daję. Zrozumiano?
— O tak — roześmiał się. — Wiedziałem już poprzednio, że pani mi coś chętnie daje. Nieomal, że dostał mi się policzek.
— Ponieważ nie wiedziałam, kim pan właściwie jesteś. Gdyby pan się przedstawił jako znakomity Hobble-Frank, nie mogłoby powstać żadne nieporozumienie.
— Ale wobec kogo innego byłaby pani niedelikatna?
— Rozumie się. Pana postępowanie było obrazą, a ja nie pozwalam się obrażać, ponieważ jestem nietylko wykształconą, ale także bardzo mężną kobietą, i wiem dokładnie, jak należy się

104