Strona:Karol May - Król naftowy I.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zakład. Do niego należą pieniądze; dam mu je przy najbliższem spotkaniu.
— To mają być kpinki, sir? — zapytał groźnie Buttler.
Zbiry natychmiast otoczyli obu zawodników.
Westman nie okazywał lęku. Odpowiedział spokojnie:
— Sir, nie dopuszczam się kpin, kiedy chodzi o pieniądze. Czy mamy strzelać dalej?
— Nie. Chciałem się z panem założyć, a nie z pana przypadkiem. Czy zawsze panu sprzyja?
Mrugnął ukradkiem na towarzyszów, aby powstrzymali się od gwałtu. Westman spostrzegł jednak to mrugnięcie i odpowiedział z uśmiechem:
— Zawsze, o ile to się opłaci, ale nie kiedy stawką jest nędzny dolar. W tym wypadku kula moja może trafić w kąt.
Mieli właśnie skręcić za węgieł chaty, aby wrócić do stołów, gdy się na kogoś natknęli. Ową „osobistością“ był muł Sama Hawkensa, niespokojnie szukający swego pana. Buttler, który szedł naprzedzie, zderzył się ze zwierzęciem.
— Wstrętne bydlę! — zawołał, uderzając Mary w łeb. — Prawdziwy, istny rumak krawca! Nikomu innemu na myślby nie wpadło dosiadać takiej bestji!

42