Strona:Karol May - Kara Ben Nemzi 3.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Znasz stosunki, panujące na tutejszej komorze celnej?
— Nie — odparłem.
— W takim razie nie możesz mieć pojęcia o chaosie, jaki tam panował w chwili gdy Midhat stanął na czele zarządu Irak Arabi. Dużo czasu upłynęło, nim mu się udało zaprowadzić porządek. Ponieważ był bardzo surowy, ludność odnosiła się do urzędników celnych z jeszcze większą nienawiścią, niż w innych miastach, gdzie się również nie cieszą popularnością. Urzędnik celny był szczuty jak pies i narażony na wszelkie niebezpieczeństwa, gdyż na rzece od strony Persji kwitło przemytnictwo. Trudniły się tym procederem tysiące ludzi, i ci oto podjęli z nami walkę na śmierć i życie. Nie wiem, jak teraz te sprawy wyglądają, i wcale mnie to nie interesuje. Możesz mi w każdym razie wierzyć, że jako najwyższy urzędnik celny byłem najbardziej znienawidzony. Nie chciałbym przeżywać jeszcze raz podobnych okropności. Nic dziwnego, że, patrząc teraz na mego grubego onbasziego, miałeś wątpliwości, czy

98