Strona:Karol May - Kara Ben Nemzi 3.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nic niewiadomo jednak o ukaraniu Abdallaha el Halebi, szeika ul Islam. Widocznie ręka sprawiedliwości nie potrafiła dotrzeć do najwyższego duchownego. A przecież on właśnie posłał pierwszych morderców do domu pewnego bogatego chrześcijanina, tylko dlatego, że był tamtemu winien dużą sumę pieniędzy. Morderców nie ukarano, lecz zato powieszono niewinnie około sześćdziesięciu mieszkańców i rozstrzelano stu żołnierzy i oficerów, wśród których i ja się znajdowałem.
— I mimo to żyjesz?!
— Oczywiście! A żyję tylko dzięki onbasziemu i nie zapomnę mu tego nigdy.
— Zaciekawiasz mnie, o bimbaszi! To, coś dotychczas opowiedział, było mi przeważnie znane; mam nadzieję, że teraz opowiesz nam coś, co pochłonie całą naszą uwagę.
— Możesz sobie wyobrazić, jakieby to dla mnie było straszne, gdyby mi kazano strzelać do niewinnych chrześcijan; jako oficer musiałbym przecież spełnić

91