Strona:Karol May - Kara Ben Nemzi 3.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wiary. Wkrótce po przyjęciu islamu awansowałem.
— I dzisiaj dziwisz się, że masz złamane życie? Bądź szczery! Czy pragnąłeś jedynie wolności dla swego ludu? Czy też nęciła cię dawna świetność szlacheckiego stanu?
— I jedno i drugie.
— Oto trujący owoc, który sobie przemocą przywłaszczyłeś. Zniszczył cię doszczętnie. A to przejście na mahometanizm! Nie rozumiem...
— Proszę, pozwól mi mówić, — przerwał. — Zapewniam cię, że jestem równie mało gorliwym muzułmaninem, jak byłem mało wierzącym chrześcijaninem. Zmiana religji nie była dla mnie kwestją wielkiej wagi. Czyż nie wszystko jedno, czy wielbię Boga, czy Allaha, Chrystusa, czy Mahometa. Jeżeli Bóg istnieje, wszyscy ludzie są jego dziećmi. Pogląd ten zapewnił mi wewnętrzny spokój, któremu wiele zawdzięczam nietylko w swojej karjerze wojskowej. Niezadługo fortuna zaczęła się do mnie uśmiechać. Staliśmy w Beirucie, którego załogę tworzy-

74