Strona:Karol May - Kara Ben Nemzi 3.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

duszną martwą igraszką. Obracasz się w błędnem kole; dotarliśmy znowu do igraszki, albo, ściśle mówiąc, do nicości. Powiedz mi szczerze, czy istotnie uważasz siebie za... nic?
— Może!
— W takim razie wszystkie twoje myśli, wnioski i wyrzuty byłyby zbyteczne. Ktoś, kto jest niczem, nie może nic przedsiębrać, o niczem myśleć, nie czuje nic i niczego nie pragnie. Powinieneś więc milczeć.
Skrzyżował ramiona, zwrócił się ku mnie twarzą, spojrzał szklanym wzrokiem i rzekł:
— Nie wiem, który z nas mylnie rozumuje. Zaczynam jednak odczuwać lęk przed tobą...
— Czujesz się już napół zwyciężony.
— Jeszcze nie! Twoja argumentacja wygląda wprawdzie na zwycięstwo, ale pobiję cię faktami.
— Nie wierzę w to. Bóg jest jestestwem nieobjętem i nieograniczonem; kto przeczy jego istnieniu, ten niszczy siebie samego. Fakty, które masz zamiar

69