Strona:Karol May - Kara Ben Nemzi 3.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kiedy jeszcze byłem oficerem. Może opowiem wam kiedyś, dlaczego tak pobłażam temu człowiekowi. Wyświadczył mi wielkie usługi.
Kepek znaczy „koniczyna“. Doskonałe określenie! Przecież istnieją stworzenia, które się tuczy kepekiem. Przypomniałem sobie słowa, które kiedyś wypowiedział effendi: „Sam wszystko zjada i wypija, a ja dostaję resztę.“ — Nic więc dziwnego, że pan w przeciwieństwie do sługi był chudy, jak szczapa.
Zjawił się wreszcie Halef z kawą i tytoniem. Przyniósł również nasze fajki, wybawiając gospodarza z ostatniego kłopotu, gdyż w przeciwnym razie musielibyśmy wszyscy trzej palić z jednego tszibuka.
Po jakimś czasie zjawiła się znowu „koniczyna“. Sapiąc, jak miech kowalski, wręczył swemu panu fajkę. Dokonawszy tego ciężkiego dzieła, grubas ulotnił się, przymykając drzwi. Byłem przekonany, że stanął pod niemi, nie chcąc się przemęczać na wypadek, gdyby się panu zachciało znowu klasnąć w dłonie. — Cóż

24