Strona:Karol May - Kara Ben Nemzi 3.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łagodzą każde cierpienie, więc będą dlań dobrodziejstwem.
— Ale dla mnie nie! Po moich policzkach płyną całe strumienie słonej wody — serce moje tonie w nich. Poruszyłeś i mnie swemi słowami. Czy istotnie istnieje tak wielka miłość, jak mówiłeś?
— Istnieje, drogi Kepeku.
— Powiedziałeś „drogi Kepeku?“ Emirze, tak nazwał mnie tylko raz jeden w życiu mój effendi. Drogi Kepeku! Nienawidziłem wielu chrześcijan, bo nie mieli w sobie odrobiny miłości, ale tak, jak ty, może mówić tylko chrześcijanin!
— Chrześcijanie, nie znający uczucia miłości, są tylko chrześcijanami z nazwy.
— Ale ci Armeńczycy z sępiemi nosami i Grecy i Lewantyńczycy z chytremi oczyma, dbający tylko o swe sakwy, udawali świętoszków. Niechaj Allah przykryje ich głowy czapkami! — Oto i mój effendi!
Zwrot o czapce, użyty przez onbasziego, jest na Wschodzie często stoso-

160