Strona:Karol May - Kara Ben Nemzi 3.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Może jeszcze coś szczególnego cię uderzyło?
— Prócz brody miał jeszcze wąsy. Niewysoki, barczysty, wyglądał na siłacza. Mówił krzykliwym dyszkantem. Zauważyłem, że miał zwyczaj rozczesywania brody w kierunku pręgi. Dlaczego pytasz o znaki szczególne?
— Takie już mam przyzwyczajenie. Podczas swych podróży zwykłem zwracać uwagę na każdy drobiazg. Nieraz przekonywałem się, że obserwacja szczegółów, któreby uszły uwagi innych, przynosi mi wielkie korzyści. Ten Sefir zaś jest dla mnie ważną figurą, choćby ze względu na ciebie. Wybieramy się do Persji, a ponieważ na świecie wszystko może się zdarzyć, więc kto wie, czy go kiedyś nie spotkam. Mam również zamiar ruszyć z Halefem do Birs Nimrud i...
— Naprawdę masz ten zamiar? — przerwał.
— Tak. Nie przypuszczam wprawdzie, żebyśmy tam spotkali Sefira, ale ta postać łączy się w mojej wyobraźni z wieżą Babel, i dlatego pytam o szczegóły.

114