Strona:Karol May - Kara Ben Nemzi 2.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Powinni się zjawić w pół godziny po wygaśnięciu ogniska.
— Dopiero? Na wszelki wypadek przygotuję już rzemienie.
— Mamy czas. Staniesz tam pod ścianą; powitam Persów jako sill, podam im rękę stosownie do umowy, zaprowadzę ich ku tobie i postaram się, aby pierwsi dwaj niezbyt wiele robili hałasu. Kiedy ostatniego pochwycę, będziesz się musiał zająć rozpaleniem ogniska. No, teraz musimy siedzieć cicho, nie jest bowiem wykluczone, że z nudów opuszczą kryjówkę wcześniej, niż zamierzali. Należy się liczyć z tem, że nas mogą podsłuchać.
— Usłyszą znacznie więcej, gdy przemówi mój bat!
Siedzieliśmy w milczeniu, nadsłuchując. Dolatywało tylko uderzenie fal o brzeg. Minęło pół godziny. Zgasiliśmy ogień, przygotowawszy suche gałęzie i zapałki. Usiadłem opodal drzwi. Halef zajął wskazane poprzednio przeze mnie miejsce. Nie czułem najmniejszej obawy; niepokoiłem się jedynie o to, czy sill i jego żo-

93