Strona:Karol May - Kara Ben Nemzi 2.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rego Persowie zamiast Morfeuszem nazywają Nohmem.
Wkrótce znalazłem się w tych samych objęciach. Gdym się ocknął, było już jasno. Zbudziłem Halefa, napoiliśmy konie i podeszliśmy do jeńców. Energiczne ich wysiłki wydostania się z więzów spełzły na niczem. Ojciec Korzeni wyglądał okropnie! Obydwie pręgi i oczy nabrzmiały krwią. Widać było, że znosi wielkie bóle. Wyznaję szczerze, że wzbudził we mnie litość, która później, gdym go bliżej poznał, okazała się wręcz nieodpowiedniem uczuciem.
Po chwili ryknął ochrypłym głosem:
— Psie, odwiąż mnie! Czas nam w drogę!
Nie odpowiedziałem na tę obelgę. Wyręczył mnie Halef:
— Jeżeli będziesz w ten sposób rozmawiać z effendim, zgnijecie w pętach!
— Nie zrobiliśmy wam nic złego!
— Allah obdarzył cię złą pamięcią.
— Drażniliście mnie, więc wam odpowiedziałem pięknem za nadobne. Dla-

56