Strona:Karol May - Kara Ben Nemzi 1.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

również był strzelcem nielada. Niepokoiła mnie jedynie mroźna aura.
Ludzie wyobrażają sobie zupełnie niesłusznie, że Arabja środkowa jest krajem wielkich, stałych upałów. Tymczasem nawet w lecie różnica w temperaturze między dniem a nocą jest tak pokaźna, że ludzie, nieprzyzwyczajeni do arabskiego klimatu, nabawić się mogą przeziębienia. W zimie i na wiosnę rtęć w termometrze spada często poniżej zera; człowiek lekko ubrany trzęsie się wtedy z zimna. Czasami nawet śnieg prószy.
Wiedząc o tem, zaopatrzyliśmy się na wyprawę w ciepłe koce. Dziś jednak nie zabraliśmy ich, chcąc mieć w walce z lwem pełną swobodę ruchów.
Było tak zimno, że należało się liczyć z drgawkami rąk przy celowaniu. Czyż powinienem podkreślać, jak niebezpieczny mógł być dla nas strzał chybiony? Poprosiłem towarzyszów, aby się starali zapanować nad sobą. Odpowiedzieli, że w decydującej chwili z pewnością nie zadrżą.
W dziedzińcu panowała głucha cisza, przerywana od czasu do czasu trzaskiem płonących gałązek.

69