Strona:Karol May - Kara Ben Nemzi 1.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

powiedzą doświadczeni. Nie traćmy ani chwili czasu, gdyż jutro, skoro świt, musimy wyruszyć przeciw Lazafahom, aby uwolnić synów naszych i wojowników.
Odszedł, aby zwołać starców. Szeik podszedł do nas i rzekł półgłosem.
— Dałem wam słowo, chciałbym go dotrzymać, ale nic nie mogę uczynić przeciw szebie et thar. Mam jednak wrażenie, że nie jesteście tchórzem podszyci, zresztą macie broń lepszą, niż my. Wszystko zależy od woli Allaha!
Z chwilą zjawienia się czarownika położenie nasze znacznie się pogorszyło. Szeraraci byli i przedtem naszymi wrogami, ale rycerskie zachowanie się szeika świeciło im przykładem. Obecnie liczba wrogów powiększyła się, a stary Gadub es Sahhar wywierał na nich większy wpływ, niż szeik. Patrzano na nas teraz znacznie groźniej, chwilowo jednak nie mieliśmy powodu do obaw, gdyż przed wyrokiem dżemmy, rady starszych, nikt nie miał prawa nas tknąć.
W pewnem oddaleniu rozpoczęła się narada starców. Miała charakter uroczysty i poważny. Tylko jeden z pośród uczestników

53