Strona:Karol May - Kara Ben Nemzi 1.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

że szeba et thar połknie was wszystkich. Mięso i krew giaura będzie mu...
Nie dokończył. Głośne uderzenie przerwało dalszy ciąg przemówienia. Mały, porywczy Halef uderzył go po twarzy ostrym batem i zawołał:
— Dosyć tych giaurów, ty psie! Czy odważysz się jeszcze powtórzyć to słowo?
Uderzony krzyknął pod wpływem bólu, zasłonił twarz rękami i stał czas jakiś zupełnie nieruchomo. Potem zamierzył się na Halefa. Mały Hadżi wymierzył mu drugi cios, ja zaś chwyciłem Beduina za ręce, przycisnąłem mu je do piersi i zawołałem:
— Ani kroku dalej, bo połamię ci żebra, łotrze! Nie boimy się twego szeba et thar. Jeżeli w tej chwili nie weźmiesz nóg za pas, poczęstuję cię nożem!
Zwaliłem go na ziemię potężnem uderzeniem. Po chwili podniósł się, ale nie miał odwagi zaatakować nas czynnie. Gdyśmy się zaczęli sadowić na wielbłądy, obsypał nas gradem obelg. Ruszyliśmy. Wrzeszczał jak obłąkany:
— Szeba et thar was pożre — — szeba et thar — — szeba — — et — — thar — —!

28