Strona:Karol May - Kara Ben Nemzi 1.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

kodyla ogrzać potrafią. Jestem gotów wysłuchać cię.
— To nie wystarczy. Musisz mi dać słowo, iż będziesz się ściśle stosował do życzenia Hanneh, która ma na celu tylko twoje dobro.
— Słuchaj, sihdi, serce moje przepełnione jest teraz wdzięcznością dla ciebie. Przyrzekam!
— Otóż Hanneh pragnie, byś przez cały czas podróży postępował z namysłem i rozwagą,
— Przecież zawsze tak postępuję!
— Nie.
— Nie? Cożto ma znaczyć? Czyż nie postąpiłem rozważnie, żem ci dał się wybrać za przyjaciela i obrońcę? Czyż nie jest to dowód mej wielkiej przezorności, żem wybrał na żonę najpiękniejszy pąk na kwitnącem drzewie kobiecości? Czy można mieć lepszą żonę, niż ta wspaniała matka mego syna?
— Nie. Jeżeliś w tych dwóch sprawach, okazał tak wielką przezorność, to mam nadzieję, że będziesz również ostrożny przy innych okazjach. W chwilach, w których się

114