Strona:Karol May - Jaszczurka.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Jeżeli będziesz przemawiał do mnie w ten sposób, — groził Ibn Asl — to mogłoby się to skończyć dla ciebie bardzo źle, uważaj stary!
— Ależ bynajmniej. Nie widzę wcale powodu obawiać się ciebie.
— Tak ci się zdaje w tej chwili, lecz gdybyś wiedział...
— Co?... Jeżelibym wiedział?
— Że ja... jestem zupełnie kim innym — odparł Ibn Asl.
— Zupełnie kto inny? A więc dobrze się domyślałem! I w tym wypadku jeszcze nie mam powodu do obawy przed tobą.
— Zależy od tego właśnie, kim jestem.
— Możesz sobie być, kim chcesz, nie obawiam się wcale.
— Jesteś zanadto pewny siebie, mój stary. Dowiedz się więc, że jestem.. Ibn Asl we własnej osobie.
— Allah, czy to możliwe? Ibn Asl, sławny łowca niewolników.
— Tak, no i jakie to wywiera na tobie wrażenie?
Jeżeli Ibn Asl spodziewał się, że sam dźwięk jego nazwiska przestraszy starego, to grubo się pomylił. Sternik miał powody do obawy przed reisem effendiną, bo przecie uciekł z jego rąk, ale jako były łowca niewolników nie odczuwał bynajmniej trwogi przed hersztem

44