Strona:Karol May - Grobowiec Rodrigandów.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Santa Madonna! A więc ten Mariano jest prawdziwym Rodrigandą, a Alfonso fałszywym?
— Tak. Tego można dowieść.
— Mój Bżoe! — rzekł Cortejo. — Gdybym o tem wiedział przedtem!
Kapitan ciągnął dalej:
— Mariano miał zostać sprzątnięty, uratowano go jednak. Przybył ze Sternauem do Meksyku. Jednak już przedtem dokonano zbrodni. Hrabia Fernando zmarł. W istocie zapadł tylko w letarg pod wpływem trucizny. Słyszał i widział wszystko. Pochowano go, potem wyciągnięto z grobu i ukrytego w koszu zawleczono na brzeg; tam wziął go Landola na pokład statku i sprzedał do Harraru, jako niewolnika.
— Szatański pomysł! Jakże mu było w Harrarze?
— Bardzo źle. Spotkał jednak znajomego.
— Spotkał znajomego w Harrarze, w tym kraju, którego nie dotknęła stopa Europejczyka?
— Tak. Niejakiego Mindrella z Manrezy. Bywał często w Rodrigandzie.
Obydwaj obcy pobledli pod szminką; kapitan nie zwrócił na to uwagi. Po chwili Cortejo zapytał:
— Jakże się ten człowiek dostał do Harraru?
— Tak samo, jak hrabia. Cortejo oddał Mindrella również w ręce Landoli, a ten go sprzedał do Wschodniej Afryki.
— Dziwne są drogi Opatrzności! — rzekł Cortejo, rozkładając ręce.
— To ieszcze nie wszystko. Pewnego dnia han-

107