Strona:Karol May - Fakir el Fukara.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

stąpnę, wytykać mnie będą palcami i naigrawać się: oto jest człowiek, który przegrał drogocenny skarb całego swego szczepu, zbezcześcił imię swoich przodków, hańba mu i przekleństwo. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak tylko we łzach się rozpłynąć. Serce moje tonie w odmęcie smutku, a dusza nurza się w morzu boleści. O Allah, Allah, Allah!
Mnie się ani śniło zabierać mu flintę, a zatrzymałem ją tylko chwilowo, by go ukarać za jego niebywałą chełpliwość i próżność, co wcale nie było dla niego wielką krzywdą. Napłakawszy się dowoli, wyciągnął się na ziemi jak długi, owinął głowę w kapuzę i umilkł. Natomiast swobodniej zaczęli się zachowywać żołnierze, którym nie brakło ochoty do ustawicznych zachwytów nad odniesionem zwycięstwem. Jedno i to samo powtarzali bez ustanku, wymyślając zabitemu zwierzęciu od ostatnich nicponiów i gałganów A czynili to w iście orjentalny sposób i, gdyby mnie kto chciał ocenić wedle ich mniemania, to niewątpliwie ogłoszonoby mnie bohaterem, jakiego jeszcze na świecie nie było i nigdy nie będzie.
Dopiero około północy zdawało się, że zabrakło tematu, i wówczas to przypomniał mi Ben Nil moją obietnicę, żądając stanowczo ukarania starego fakira Abd Asla. Wypadek z lwem przerwał mu całą sprawę i teraz dopiero, gdy zapanował nareszcie chwilowy

56