Strona:Karol May - Fakir el Fukara.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mnie, uścisnął mi rękę i zaczął mówić tak głośno, żeby go wszyscy słyszeli
— Przebacz mi effendi, że oddaliłem się od ciebie, nie wyraziwszy ci serdecznego podziękowania. Była to dla mnie najstraszniejsza chwila w życiu. Podjąłem się bowiem zadania, które przechodzi moje siły. Drżałem na całem ciele, jak w febrze, i dusza moja była już na ramieniu. Drapieżca upatrzył sobie mnie na pożarcie i, gdyby nie ty, stałbym w tej chwili przed obliczem Allaha. Przerażenie moje w krytycznym momencie było tak straszne, że straciłem mowę i dlatego musiałem się usunąć, by zwolna przyjść do siebie i przedewszystkiem w spokoju pomodlić się i złożyć Allahowi dzięki za ocalenie. Teraz odzyskałem już mowę i przychodzę wyrazić ci, effendi, nieskończoną wdzięczność. Jesteś od dziś moim przyjacielem i bratem. Byłem dla ciebie wrogo usposobiony, ale to już należy do bezpowrotnej przeszłości i pragnę gorąco okazać ci w jakikolwiek sposób dowody na potwierdzenie tych słów. Czy zechcesz mi przebaczyć, effendi?
— Z całą gotowością — odparłem, ściskając mu rękę.
— Wobec tego powiedz mi, czem mogę ci się przysłużyć, w jaki sposób okazać ci wdzięczność i przypodobać ci się, jak serdeczny druh i przyjaciel?

51