Strona:Karol May - Dżafar Mirza II.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.




NOWE PRZESZKODY

Jechaliśmy aż do południa, nie natrafiwszy na nic, coby wskazywało, że dziś lub wczoraj przeszła tędy ludzka stopa. Uspokoiło to wszystkich z wyjątkiem mnie; podczas jazdy bowiem skrystalizowało się we mnie pewne podejrzenie. Na pytanie, czy przypadkiem nie było mowy o Hazelstraits, Perkins odpowiedział zbyt pośpiesznie, Dżafar zaś pominął je milczeniem. To mnie uderzyło. Jeżeli istotnie rozmawiali o najbliższym celu podróży, To-kei-chun mógł ruszyć naprzód i spaść na nas znienacka. Przeczuwając, które miejsce do ewentualnego napadu obierze, postanowiłem podkraść się naprzód i zbadać je dokładnie.
Na horyzoncie zarysowały się sylwet-