Strona:Karol May - Czarny Mustang.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  64   —

czeństwa koniecznie należy się dowiedzieć, co względem was zamierzają i kiedy postanowili wykonać zamiar. Ale tego nie usłyszycie, jeśli metys tu pozostanie.
— Sir — odrzekł inżynier — wiem, kim jesteście i co o was mam sądzić, ale dla mnie słowa wasze są zagadkami. Muszę wam wierzyć ku swemu wielkiemu przerażeniu, że czerwoni coś przeciwko nam knują, gdyż w przeciwnym razie nie wysyłaliby ludzi na zwiady.O tem jednak, co nam grozi, mógłbym się dowiedzieć tylko od metysa, jeśli, jak twierdzicie, jest sprzymierzeńcem czerwonych.
— Czy sądzicie, że on wam powie?
— Zmuszę go do tego!
— Pshaw! Ciekaw jestem, jak się do tego weźmiecie!
— Wy pomożecie mi przy tem, sir!
— Toby do niczego nie doprowadziło, gdyż tak samo nic nie powiedziałby mnie, jak wam. Ja widzę tylko jeden pewny środek dowiedzenia się wszystkiego: musimy mu strachu napędzić, żeby drapnął.
— Jeśli jego nie będzie, to dopiero nie dowiemy się niczego, mr. Shatterhand!
— Przeciwnie. Słyszeliście przecież, że udajemy się jutro do Alder Spring?
— Tak.
— Metys także to słyszał i niewątpliwie doniósł o tem czerwonym. Jestem pewien, że pojadą tam, aby się zaczaić i pojmać nas. Nie damy się jednak złapać, a nawet sami ich podsłuchamy.
— Sir, to bardzo niebezpieczne!
— Dla nas nie, a dla was będzie to miało ten cel, że będziecie potem wiedzieli, co was czeka.
— Jakże się o tem dowiem? Czy wy powrócicie?
— Jeśli wywnioskujemy, że grozi wam niebezpieczeństwo, powrócimy napewno, by wam dopomóc. Musicie tylko puścić dzisiaj wolno metysa.
— A jeżeli nie ucieknie?
— Ucieknie! Gdzie on śpi zwykle? Czy przy robotnikach?