Strona:Karol May - Czarny Mustang.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 17  —

słynny biały nie był takim mądrym i rozważnym, a zarazem mężnym i silnym człowiekiem. Gdzie tu wierność o której mówisz? A co do tego, że ślady Indyan tylko podczas wojny oznaczają niebezpieczeństwo, to czy Siouksi Ogallala nie napadali na pociągi podczas pokoju? Czy nie zabijali mężczyzn i kobiet nie porywali? Spotkała ich za to kara nie od wielkich gromad strzelców i wojska, lecz od dwu ludzi, od Winnetou i Old Shatterhanda, którym nikt nie dorówna. Gdyby się ci dwaj tu znajdowali, spokojny byłbym, nawet gdybym sto śladów indyjskich zobaczył.
— Pshaw! Przesadzacie, sir! Ci ludzie mieli szczęście. Znaleźliby się inni tacy sami jak oni, a nawet lepsi
— Gdzie?
Metys spojrzał mu wyzywająco w oczy i odrzekł:
— Nie pytajcie, lecz rozglądnijcie się tylko!
— Czy masz może siebie na myśli?
— A kogoż?
Inżynier chciał mu właśnie odpowiedzieć karcąco lecz przeszkodzono mu. Oto Kaz zbliżył się w dwu krokach na swych długich nogach, stanął przed metysem i rzekł:
— Jesteś największą baranią głową na świecie mój synu!
Mieszaniec powstał w tej chwili i wyrwał nóż z za pasa, lecz jeszcze prędzej odwiódł Kaz swój rewolwer, wyciągnął go ku niemu i upomniał:
— Bez pośpiechu, my boy! Istnieją podobno ludzie, którzy nie potrafią znieść kuli w swojej głupiej głowie, ani tego przeżyć, a ja przypuszczam, zdaje się, słusznie, ze ty właśnie do takich należysz.
Wymierzona ku metysowi lufa rewolweru nie pozwoliła mu użyć broni, bo kula jest zawsze szybsza od najlepszej klingi. Wściekły z tego powodu syknął do długosza.
— Nie znam was. Jakiem prawem wtrącacie się do naszej rozmowy?
— Z własnej woli, mój chłopcze, z własnej. Gdy so-