Strona:Karol May - Czarny Mustang.djvu/352

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  282   —

— Chętnie, bardzo chętnie, lecz powiedzcie mi pierwej, panowie, dlaczego porzuciliście kraj ojczysty?
— Nie mamy powodu tego ukrywać. Szukamy tutaj spadku, który nam w oszukańczy sposób zabrano.
— W oszukańczy sposób zabrano? A kto to zrobił?
Widać było po Humie, że przedmiot tej rozmowy zaprzątnął całkiem jego uwagę. Kaz odrzekł:
— Uciekł nam z nim jeden z braci stryjecznych, niejaki Nahum Samuel Timpe i podobno przebywa teraz w Santa Fé. Jesteśmy właśnie w drodze do tego miasta, aby zdemaskować oszusta.
— All devils! A kto zostawił ten spadek?
— Nasz stryj Józef Habakuk Timpe, który umarł bezdzietnie w Fayette.
— Moi panowie, to mnie istotnie bardzo zastanawia. Skąd jednak o tem wiecie, że ten stryj pozostawił majątek?
— Od braci stryjecznych Piotra Michy Timpego i Marka Absalona Timpego, którzy właśnie dostali sto tysięcy talarów.
— I wy dla tego przybyliście tutaj, aby odebrać swoją część?
— Tak. Pisałem najpierw kilkakrotnie, lecz nie otrzymałem odpowiedzi; dlatego wybrałem się, ażeby pochwycić oszusta, który umknął z całą sumą.
Na to wybuchnął Hum głośnym śmiechem, wołając w przerwach:
— I po to udajecie się do Santa Fé? To zupełnie zbyteczne. Możecie go tutaj złapać, tutaj, w Estrechu, gdzie siedzicie w tej chwili!
— Co? Jak? Pan żartujesz! Pan sobie drwisz z nas! — mówili szybko Kaz i Haz jeden za drugim.
— Nie, biorę rzecz całkiem poważnie, chociaż się śmieję. Czy jeszcze niczego się nie domyślacie? Wy poskracaliście swoje imiona Kazimerz i Hazael na Kaz i Haz, a ja wspomniałem, że moje nazwisko brzydko brzmi i nazywam siebie Hum. Czy to nie mogło powstać ze skróconego Nahum? Jam jest Nahum Samuel