Strona:Karol May - Czarny Mustang.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  92   —

— Well! Zgadzam się na twoje życzenia.
— Mówisz pan do mnie „ty“?
— Tak, ponieważ wiem, jak to pojmujesz.
— Całkiem słusznie! Jesteśmy więc jedną duszą w dwu ciałach! A teraz mów pan łaskawie dalej! Chciałeś mi pan przedtem zrobić przyjemność.
— Stanie się to przez to, że przedstawię ci w tych dwu panach rodaków.
— Co? Naprawdę? Niemców?
— Nawet Sasów!
— Czy to być może. Sasi? Skąd?
— Oto pan Hazael Benjamin Timpe z Plauen.
— Z Plauen w Voigtland? Cieszy mnie to ogromnie. Plauen przypadło mi do serca, gdyż tam piłem w szklanym salonie Andersa najlepsze piwo i jadłem najsmaczniejsze nóżki wieprzowe z knedlami à la omelette. A drugi pan?
— Kazimierz Obadja Timpe, jego kuzyn z Hofu.
— Z Hofu? Hm! Tak, tak! Ale to należy właściwie do Bawaryi. Zachodzi tu więc geograficzno ornitologiczna zamiana map. Ale od biedy mogę pana Kazimierza Obadję uważać za swego rodaka. Który z nich jest właściwym kuzynem, pierwszy, czy drugi?
— Obydwaj, kochany Franku, oczywiście, że obaj.
— Obydwaj? Hm, tak! Prawdopodobnie tak będzie. Zbałamuciłem się cośkolwiek, gdyż przy nazwisku Timpe robi się człowiekowi jakoś dziwnie. Niema chyba więcej ludzi, nazywających się Timpe!
Obaj bracia stryjeczni słyszeli już o Hobble Franku, ale nie przypuszczali, żeby był taki oryginalny, jakim go teraz ujrzeli. Tak go jednak polubili odrazu, że Kaz odpowiedział czemprędzej:
— O, jest jeszcze więcej Timpów, a mianowicie: Rehabeam Zacharyasz Timpe, Piotr Micha Timpe, Marek Absalon Timpe, Dawid Machabeusz Timpe, Tobiasz Holofernes Timpe, Nahum Samuel Timpe, Józef Habakuk Tim...