Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Czarny Gerard.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Owszem, ale to tajemnica, sennorito.
— Znajdziecie go, jeżeli was wyślę?
— Z pewnością; nie prędzej jednak, niż za cztery dni.
— Jeżeli w przeciągu czterech dni doręczycie mu ten list, otrzymacie trzysta duros. Chcecie się tego podjąć?
— Owszem — odparł podoficer rozpromieniony.
— Ojciec potrzebuje więcej ludzi. Czy możemy posłać mu pięćdziesięciu?
— Oczywiście.
— Weźcie więc pięćdziesięciu dobrze uzbrojonych ludzi. Potem dowiecie się, w jakim celu ich posyłam. Powiem tylko, że wyprawa ta może przynieść zaszczyty i bogate łupy. Ten list oddajcie ojcu do rąk własnych.
Treść listu była następująca:

Drogi ojcze!
Wkrótce po twoim wyjeździe powrócił stary vaquero, którego Arbellez wysłał do Guadelupy. Schwytałam go i przesłuchałam. Dowiedziałam się od niego następujących nowin:
Enrico Landola prowadził z nami fałszywą grę. Żaden z naszych nieprzyjaciół nie zginął; wszyscy żyją jeszcze. Przebywali przez długi czas na odludnej wyspie.
133