Strona:Karol May - Chajjal.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gich, nic mnie nie obchodzi. Dla mnie najważniejszą rzeczą jest to, jak ja z nim postąpiłem, a nikt chyba nie powie, żeby w tem było wiele dla Abd el Baraka szacunku. Pan nie był świadkiem zajścia, więc nie masz się czego obawiać, tem bardziej że ja nie trwożę się.
— Ależ pan jesteś moim gościem, mieszkasz u mnie i dlatego odpowiadam za wszystko, co pan czynisz!
— Temu łatwo zapobiec; poszukam sobie innego mieszkania.
Powstałem i udałem, że chcę się oddalić. To sprzeciwiało się jego planom, więc zerwał się równie szybko, pochwycił mnie za rękę i zapytał.
— Pan chyba nie odchodzi? Zostań pan, zostań!
— Nie mogę, ponieważ pan twierdzisz, że narażę pana na nieprzyjemności.
— Ależ nie, przeciwnie! Może mi to przynieść wielki pożytek. Jeśli się nam uda co do murzyniąt zawrzeć umowę, to nie poniosę żadnej szkody.
— Zgoda. Przyrzekam panu niniejszem wziąć wszystko na siebie. Oświad-