Dostaliśmy się do małego pokoju, którego urządzenie świadczyło, że był kancelarją pana domu. Na jednej ścianie wisiał zbiór fajek, we wnęku stały nargile i miedziane naczynia na tytoń, a w niszy znajdowała się szafa z książkami. Tu i owdzie również leżały książki na półkach. Zauważyłem dwa pisane korany i trochę innych książek nabożnych. Właściciel musiał być bardzo uczonym w piśmie i wierzącym muzułmaninem.
Następne drzwi wiodły do dalszych komnat, nie otworzyliśmy ich jednak. Murad Nassyr powiedział:
— Dalej są pokoje, zamieszkałe przeze mnie. Te, które widziałeś pan dotychczas, przeznaczam dla pana. Czy chcesz tu zamieszkać?
— Jestem gotów, lecz pod jednym warunkiem.
— Jaki to warunek?
— Wprowadzenie się moje tutaj nie obowiązuje mnie do niczego.
— Zgoda, effendi! Wprowadzi się pan tutaj i będzie moim gościem; zresztą, możesz pan postępować wedle swego upo-
Strona:Karol May - Chajjal.djvu/39
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.