Strona:Karol Marx-Walki klasowe we Francji 1848-1850 r.djvu/030

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przemysłu i nie dadzą się zrobić na poczekaniu; tak więc większość broni nie da się użyć, o ile nie ma się do niej stosownych nabojów. Wreszcie po r. 1848 mamy w nowych dzielnicach wielkich miast długie, proste i szerokie ulice, jakby stworzone dla ognia nowych armat i karabinów. Rewolucjonista musiałby być chyba niespełna rozumu, aby wybrać do walki barykadowej nowe dzielnice robotnicze w północnej i wschodniej części Berlina.
Czy czytelnik rozumie teraz, dlaczego klasy panujące chcą koniecznie wyciągnąć nas na kule karabinowe i ciosy szabel? Dlaczego zarzucają nam tchórzostwo, gdy nie chcemy poprostu wychodzić na ulicę, na której nas czeka pewna klęska? Dlaczego tak usilnie proszą nas, abyśmy wreszcie odegrali rolę mięsa armatniego?
Daremnie panowie ci trwonią swe prośby i wyzwania. Tak głupi nie jesteśmy. Z równym powodzeniem mogliby żądać od swych nieprzyjaciół w najbliższej wojnie, aby do bitwy szykowali się w linję starego Fritza, lub ustawiali całe dywizje w kolumny na wzór Wagram lub Waterloo ze skałkówkami w rękach. Zmieniły się dziś warunki wojny narodów i walki klas. Minęły już czasy zagarnięć władzy, czasy, w których drobne świadome mniejszości dokonywały rewolucji na czele nieświadomych mas. Tam, gdzie idzie o całkowite przeobrażenie ustroju społecznego, masy muszą brać świadomy udział, muszą same rozumieć, o co walczą i czego żądają. Nauczyła nas tego historja ostatnich 50 lat. Lecz aby masy rzozumiały co mają czynić, trzeba długiej niezmordo-