Strona:Karol Mátyás - Z poza rogatek krakowskich.djvu/2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Na drugi dzień, wstała raniutko, napaliła w piecu i nastawiła ogromny kocioł. Następnie przyszła do najstarszego brata, ucięła mu głowę, a ciało pokrajała w kawałki i rzuciła do kotła. Pieniądze zaś, które miał najstarszy brat przy sobie, zabrała. A ci dwaj bracia patrzeli na to i nic powiedzieć nie śmieli. Następnego dnia zrobiła tak samo z średnim. Na trzeci dzień przychodziła kolej na najmłodszego brata. Najmłodszy wiedział, co się z nim stanie, ale nie był taki głupi, więc sobie myślał: Jakby się to można śmierci wykupić? Jakby to można tę babę oszukać?
Tak medytuje i widzi, że ta baba nie ma jednego oka, więc mu zaraz przyszła dobra myśl do głowy i odzywa się:
— A co się to wam stało, co nie macie jednego oka?
— Ano upadłam i wybiłam sobie oko — odrzecze baba.
— O! to ja wam poradzę, ja umiem oczy »naprawiać«. Puśćcie mnie tylko z tego stołka, otwórzcie drzwi na roścież i dajcie mi drut i młotek! to ja wam oko zaraz naprawię.
»Biéda« posłuchała, a on jej kazał usiąść, rozpalił drut w ogniu, przyskoczył do niej nagle i wbił jej młotkiem w zdrowe oko. Uciekł otwartemi drzwiami i schował się do chléwka, w którym »biéda« składała skóry zjedzonych przez siebie baranów. »Biéda« kradła wszędzie barany, a skóry z nich chowała w tym chlewku. »Biéda« poszła go tam szukać. Przewraca wszystkie skóry, wyrzuca — i jego też wyrzuciła, bo się owinął w skórę baranią, a nie widziała go, bo była już ślepa.
Jak go wyrzuciła z tymi skórami, tak się zerwał i uciekł. »Biéda« widziała, że go nie ma, że uciekł, więc wyszła przed chałupę, a miała złotą siekierkę w ręce i zaczęła się nią »przekazywać«, żeby go do siebie zwabić. On się prawie oglądnął i zobaczył tę złotą siekierkę. »Złakomił się» na nią i wrócił się. Lecz gdy wyciągnął po siekierkę rękę, »biéda« złapała go za palec i ucięła mu go. Włożyła go do ust i zaczęła gryźć z zadowoleniem, a on skorzystał z tego i wyrwał jej siekierkę z ręki i uciekł. Skorzystał z tego, że była »zajedzona«, porwał siekierkę i w nogi.
Jak wrócił do rodziców, opowiadał, jaka to ta »biéda« jest, że ją wtedy dopiero poznał, jak mu braci zjadła i pieniądze zabrała, ale powiada: »co mam złotą siekierkę to mam!«

II.
MĄDRA DZIEWUCHA ZOSTAŁA »PANIĄ«.

Był bardzo majętny dziedzic, kawaler. Podobała mu się »jednego chłopa dziéwka« i chciał się z nią żenić. Dziewucha była bardzo ładna i mądra, ale zawsze była chłopskiego stanu, więc żeby ludzie nie gadali, że się z dziéwką prostą ożenił, chciał pokazać przed światem, że jest mądra i warta być jego żoną, że »z mądrości się z nią ożenił«.